4.01.2015

8

Przymknęłam oczy rozkoszując się ciepłem jakie wylatywało z jego ust wprost na moją szyję.
Po moim ciele przeszedł dreszcz a gęsia skórka pojawiła się na ramionach.
Kątem oka zauważyłam jak się uśmiechnął.
Tak właśnie na niego reagowałam.
-Masz do wypicia kawa -delikatnie wydyszałam.
-Potem -rzucił krótko.
-Ale będzie zimna -usłyszałam jego westchnięcie.
Nie to ,że nie chciałam aby był blisko.
Ignorował mnie a teraz ?

-Jeżeli wypije kawę ty też już ostygniesz -uśmiechnął się.
Zassałam powietrze słysząc jego słowa.
Nim zdążyłam odpowiedzieć wpił się w moje usta zostawiając na nich mokry ślad.
Przymknęłam oczy i przysunęłam się bliżej niego.
Położyłam swoje dłonie na jego ramionach .
On położył swoje na moich plecach dociskając mnie do siebie.
Pamiętasz jak byliśmy blisko siebie ?
Uśmiechnęłam się delikatnie.
Czułam jak jego pocałunki robią się brutalniejsze z każdym kolejnym dotykiem.
Delikatny jęk wypłynął z moich ust gdy dołączył swój język.
Zadrżałam kiedy poczułam jak dotyka mojego.
Kolejny dotyk.
Kolejna fala przyjemności jaką czułam.
Poczułam nacisk na udzie.
Wiedziałam czym był spowodowany.
Jego dłonie złapały za krańce mojej koszulki i gdy miał ją unosić rozległo się pukanie.
-Justin ? -zapytał głęboki męski głos za drzwi.
Oderwał się ode mnie a na jego twarzy było widac ,że panikował.
-Zaraz -powiedział głośno.
Spojrzał w moje oczy i szybko podprowadził do biurka.
-Zrobisz coś dla mnie ? -zapytał
Skinęłam głową.
-Wejdź pod biurko.
Spojrzałam an niego zdezorientowana ale szybko weszłam pod spód.
-Można wejść
Biurko było zabudowane więc jedynie co słyszałam odgłosy kroków.
Głośne ,potężne kroki szły w naszą stronę.
Chłopak usiadł na krześle i przysunął się do blatu.
Cichutko zachichotałam widząc jego wybrzuszeniu które nie zniknęło.
-Witaj synu -powiedział mężczyzna.
Czyli to jego ojciec.
Ale czemu się go tak bał ?
Czemu od razu spanikował ?
-Witaj -odpowiedział Justin.
-Gdzie się podziewa twoja sekretarka ? -zapytał
Momentalnie przechyliłam głowę jakbym miała usłyszeć więcej.
-Nie wiem -odparł delikatnie kaszląc.
-Nie wypada wychodzić w czasie pracy,powinieneś jej pilnować aby pracowała -powiedział ze surowym tonem.
-A już wiem,miała pójść załatwić jakieś szczepienie i zwolniłem ją na 30 minut,myślałem ,że chodzi ci o recepcjonistkę -wyjaśnił.
Umiesz kłamać.
-Tak,to wszystko wyjaśnia -powiedział z chwilą zawahania.
Przez chwile panowała cisza aby następnie rozpocząć dyskusje.
Rozmawiali o jakiś samochodach i torach w Monte Carlo.
Przełknęłam ślinę i przechyliłam głowę.
Ta rozmowa zaczęła mnie delikatnie mówiąc irytować.
Obejrzałam się na około.
Dostrzelam znów to wybrzuszenie.
Uśmiechnęłam się pod nosem i położyłam dłoń na jego udzie.
Poczułam jak zadrżał.
Wysunęłam dwa palce i powolnym ruchem kierowałam je ku górze.
Usłyszałam jak zasysa powietrze.
Doszłam do celu i położyłam otwartą dłoń na jego kroczu.
-Justin coś się dzieje ? -usłyszałam pytanie jego ojca.
Powstrzymałam się aby nie wybuchnąć śmiechem.
Zagryzam wargę.
-Po prostu jakoś dziwnie się czuję -powiedział szybko.
-Ostatnio nie za dobre sypiasz może czas na urlop ? -zapytał go.
-Nie ,jest dobrze.Nie pozwolę aby Nathan miał pole do popisu -rzucił
-Ach ,rozumiem
Delikatnie zacisnęłam dłoń na jego kroczu.
Zaczęłam się z nim droczyć.
-Chyba pójdę po jakieś leki.-szybko wstał.
Uśmiechnęłam się szeroko widząc jak nerwowo poprawia koszule.
Próbował ukryć wzwód.
Nie szło ci to najlepiej.
-Dobrze,mam sporo pracy jeszcze.Te przygotowania mnie wykańczają już.
-Ale za to efekt będzie oszałamiający.-zaśmiał się Jay.
-Wpadnę jeszcze dzisiaj omówić sprawy organizacyjne
Usłyszałam tylko jak drwi się zamykają.
Postanowiłam chwile odczekać na wypadek gdyby jeszcze był
Niestety zanim się obejrzałam zostałam wyciągnięta spod blatu.
Uniosłam wzrok i zauważyłam czekoladowe oczy.
Emitowało z nich pożądanie i pragnienie.
-Jesteś bardzo zła -powiedział ochrypłym głosem.
-Tak ? -zapytałam niewinnie
-Tak.Ładnie to tak się zachowywać.A jakbym nie wytrzymał.-powiedział
-Wyciągnął się spod spodu i zaczął ostro kochać na tym biurku.? -zapytał
-Było by fajnie -uśmiechnęłam się do niego chytrze.
Pochylił się aby wpić się w moje usta
Przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi.
Oboje spojrzeliśmy w ich stronę.
Stał w nich uśmiechnięty mężczyzna.
O nie to jego ojciec.
Spojrzał na nas i pokiwał głową.
Zarumieniłam się.
Spojrzałam w oczy chłopaka aby potem wróć spojrzeniem na jego ojca.
-Zapomniałem wspomnieć ,że kolacja będzie jutro -powiedział.
Uśmiechnął się i wyszedł.
Spojrzałam na chłopaka.


8 komentarzy:

  1. o cholera ;o tego to ja się nie spodziewałam !! genialny !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny rozdział ! Czekam na next ! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Haha zajefajny XD jak mozesz informuj mnie o nn na tt @maja378

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Zapraszam do siebie na prolog
    http://dicey-jb.blogspot.com/2015/02/prolog.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej polecam moją książkę !!Jeśli chcecie zobaczcie .. i proszę o komentarze czy się podoba bo dopieru zaczynam i nwm czy oby napewno jest dobra. KSIĄŻKA JEST O BIEBSIE beside-you.simplesite.com ROZDZIAŁ ZAJEBISTY CZEKAM NA NEXT<3

    OdpowiedzUsuń