Nie wiedziałam czy mam skłamać czy może powiedzieć prawdę ?
Może mu również się podobało ? A co jeśli nie ?
Matulu co on ze mną robi -jęknęłam w duchu.
-Jess odpowiedz -powiedział
Nadal trzymał swoją dłoń na moim rozgrzanym policzku.
A ja wciąż trzymałam swoje dłonie na jego torsie.
Przełknęłam głośno ślinę i wzięłam głęboki oddech.
-Tak -wyszeptałam spuszczając wzrok na jego koszulkę.
-Mi również -zaśmiał się i nosem próbował otrzeć o mój.
Mimo woli zaśmiałam się z jego zachowania.
Po chwili zdałam sobie sprawę ,że jeszcze niedawno był wściekły a teraz jak gdyby nic .
Może to dzięki mnie.
Po chwili znienacka chłopak zaatakował moje usta.
Moje dłonie powędrowały na jego kark a palce wsunęły się w jego włosy.
Jego dłonie znalazły się po moimi udami i po chwili posadził mnie na swoim biurku ,które stało się cholernie wygodne.Jęknęłam w jego usta na co on się uśmiechnął.
Jego język wił się w moich ustach i wraz z moim tworzył swój własny taniec.
Nasze klatki piersiowe poruszały się w szybkim tempie a serca ledwo co nadążały.
Justin rozsunął swoją dłonią moje kolana i stanął pomiędzy moimi nogami.
Nie powiem ale momentalnie moje podbrzusze się ścisnęło a myśl ,że jest tak blisko jeszcze bardziej to wszystko nakręcała.
-Pozwól mi być blisko -wyszeptał mi do ucha.
-To wszystko ...za szybko się dzieję -powiedziałam będąc w jego ramionach.
-Co z tego,ten na górze pchał nas do siebie -zaśmiał się szatyn.
-Justin nie możemy tak.Wiesz ,że jesteś moim szefem.-jęknęłam
-A bo myślisz ,że jako jedyni coś takiego będziemy robić -powiedział lekceważąco.
-Och Justin -zaśmiałam się z jego miny.
-Mam pomysł -nagle jakby odżył.
-Tak ? -zaśmiałam się siadając obok niego na kanapie.
-Sex bez zobowiązań -uśmiechnął się szeroko.
-CO ? -wyprostowałam się.
-No tak to przecież idealny pomysł to jak..jak gra taka.Skończyłaś to podajemy sobie dłoń i spokój.
-Serio ? Myślisz ,że jestem na to chętna ? -zapytałam
-Na razie nie ale cię przekonam-zaśmiał się
-Jess skoro nie chcesz się wiązać bo twierdzisz ,że za szybko to mój pomysł jest idealny-wyszczerzył się
-No właśnie bo to wszystko idzie a szybko -zaśmiałam się
-Och no przestań.Wymyślimy sobie takie znaki lub słowa specjalne i jak je będziemy mówić to znaczy ,że potrzebujemy się.
-Justin zachowujesz się jak dziecko podczas podchodów-wywróciłam oddechami.
-Oj daj spokój
-Słyszałeś o tym ,że jak z kimś uprawiasz sex bez zobowiązań to prędzej czy później się w nim zakochasz ?
-A myślisz ,że o co mi chodzi -usłyszałam jego śmiech.
Spojrzałam an niego i wycelowałam prosto poduszką w jego buźkę.
-Za co to było ? -zapytał
-A wiesz mam taki tik -powiedziałam i wymierzyłam kolejną poduszkę w jego stronę
Kiedy zetknęła się z jego twarzą wybuchłam śmiechem.
Rozmawialiśmy cały czas a ja wciąż zastanawiałam się nad tym wszystkim.Może to nie jest taki zły pomysł ? Jesteśmy w końcu dorośli a sex z takim ciachem to sama przyjemność.
-Sądzą iż odwiozę cię do domu -powiedział chłopak wstając z fotela.
Och jednocześnie zrzucając mnie ze swoich kolan.
-Dzięki -rzuciłam z sarkazmem.
-Nie ma a co kochanie -wysłał mi buziaka.
A ja ,jak to ja spaliłam buraka.
Założyłam na siebie swój płaszcz i wyszłam z jego gabinetu zabierając jeszcze ze swojego biurka torebkę.
Spojrzałam obok a chłopak stał obok mnie.Złapałam go pod rękę i wyszliśmy do windy.
Nawet nie wiedziałam ,że tak późno już.Wychodząc nie zauważyłam tej blond żmij i dobrze nie nie chciałabym aby mi popsuła humor,który swoją drogą jest dziś idealny.
Wsiedliśmy do windy a ja nacisnęłam odpowiedni guzik który sprowadzi nas na parter.
Nagle poczułam jak sylwetka chłopaka jest obok mnie a po chwili jestem przyciśnięta do ściany zaś z drugiej strony czuje ciało Justin.
-Wiesz jakie to jest oklepane ? -zaśmiałam się
-W sumie masz racje.
Również się zaśmiał i pocałował moje czoło odsuwając się.
W drodze na parter zerkaliśmy na siebie ,uśmiechając się niewinnie lub odwracając wzrok.
W pewnym stopniu to było zabawne ale wiedziałam ,że w tym wszystkim kryje się coś więcej.
Coś co oboje odczuwamy tak samo.Nie mówię tu o miłości bo ona jest niemożliwa.
On jest moim szefem a ja jego asystentką.Spotkałam tego dupka aż 3 razy pod rząd.
Nie mam pojęcia czy to było celowe czy można to nazwać jakiś znakiem od tego na górze.
Wracając do tematu co ja mogę mu zapewnić? Nic,nie mam pieniędzy zresztą przyszłości również chyba nie mam.Nawet normalnego dzieciństwa ,które powinien mieć każdy poza mną i nim.
Może to nas właśnie łączy ? Przeszłość albo przyszłość.Matko pierdole jak te paniusie z tych serialów.
Kocham go ale mu nie powiem niech łatwiej będzie mu beze mnie , albo ja go kocham i nie chce mu psuć życia o mam coś jeszcze jesteśmy swoim przeznaczeniem i to dar od Boga.
Och pierdolona telewizja.Robi nam dziewczyną sieczkę z mózgu.Pokazuje księciuniów na białym koniu a jak się później okazuje ten koń jest "wybielony".Pokazują jako to miłość silna i wgl,nic jej nie zabije i mimo kilometrów będzie ona żyć albo będziemy umierać z tęsknoty i tym podobne.
TO wszystko jest blefem.Ja jakoś wyjechałam i nie tęsknie.Spotkałam takiego "księcia" kolorowo to nie było w tym wszystkim.Tak jak oni wszyscy obiecywali.
-Jess wsiadasz ? -
z rozmyśleń wyrwał mnie głos szatyna albo to jest ciemny blondyn.
Sama nie wiem.
-Tak -posłałam mu uśmiech i wsiadłam do jego rang rovera.
Ruszyliśmy z parkingu.Wyjechaliśmy na tłoczne ulice miasta.
Niby nie było takiego wielkiego korku ale staliśmy prawie na każdych światłach.
Z radia leciały same nudy aż w pewnym momencie usłyszałam pierwsze nuty mojej ukochanej piosenki (KLIK).Mimo woli moja rękę poleciała w stronę guzika ,który służył do podgłośnienia muzyki.
Nagle zdałam sobie sprawę ,że to nie mój samochód a ja strasznie się żądze w nim.
Miałam już zabierać dłoń kiedy poczułam na niej dłoń chłopaka. Uśmiechając się do mnie pod głośnił piosenkę.
-Też ją lubię
Powiedział i wrócił spojrzeniem na jezdnie.Przyglądałam się mu chwilę i widziałam jak porusza ustami.
Zaśmiałam się i zaczęłam śpiewać machając przy tym delikatnie głową na boki.
Zaczęłam wystukiwać rytm na podłokietniku a po chwili zauważyłam ,że tak samo robi chłopak.
DO momentu jak nasze dłonie się zetknęły a chłopak złapałam i splótł je ze sobą posyłając mi cudowny uśmiech.W podbrzuszu wybuchły mi miliony fajerwerków.
Wzięłam głęboki oddech i całkowicie zignorowałam już słowa piosenki.
Nim się obejrzałam byliśmy pod moim blokiem.
Przez chwilę się zdziwiłam skąd on wie gdzie mieszkam ale po chwili przypomniałam sobie ,że przecież musiałam podać swoje dane. Zauważyłam jak chłopak odpina pasy więc ja zrobiłam to szybkiej i momentalnie moje usta znalazły drogę do jego ust.
Chłopak był zdziwiony ale po chwili przymknął oczy pogłębiają ten pocałunek.
Podobnie jak w biurze nasze języki złączyły się we wspólnym tańcu.
Oderwałam się od niego kiedy poczułam jak jego dłoń wędruje pod moją koszule.
Oddychaliśmy głęboko i oparliśmy o siebie swoje czoła.
Poczułam jak jego nos ociera się o mój i szybko się uśmiechnęłam.
Przełknęłam ślinę.
-Zgadzam się tylko proszę nie skrzywdź mnie -wyszeptałam czując łzy.
-Obiecuję -objął moją twarz w dłonie.
*
Dziękuję za komentarze i czekam na więcej.Przepraszam ,że czekaliście ale mam sporo nauki i musiałam jakoś lepiej napisać rozdział .Jeżeli trafią się błędy to przepraszam jeszcze raz.
Mam nadzieję ,że się podoba i to opowiadanie wcale nie jest oparte na 50 twarzach Grey'a.
Nie czytałam tej książki ale idę na film.Strasznie mi się podoba motyw miłości w pracy i wgl.
Jeżeli są zastrzeżenia to pisać na tt .
Za tydzień kolejny oczywiście jeśli się postaracie
Świetny:-)
OdpowiedzUsuńTeraz dopiero zacznie sie dziać.
ekstra :)
OdpowiedzUsuńWoow *.*
OdpowiedzUsuńPiękny rozdział
OdpowiedzUsuńOgh zajebisty blog <3
OdpowiedzUsuńCudo *.*
OdpowiedzUsuńniezłe
OdpowiedzUsuńWspaniałe :D
OdpowiedzUsuń